20121009

Uczyłem się tego 6 lat, a zrozumiałem w dwa miesiące

Krótko o odśnieżaniu...

W psychologii, a właściwie naszym umyśle, zdarza się taka sytuacja, kiedy musimy sobie wyrobić na jakiś temat zdanie. No może nie musimy, ale ono wyrabia się samo. Zdarza się to, kiedy na jakiś temat totalnie nic nie wiemy, jest on nam obcy, nie mamy wyrobionego własnego zdania.

Niektórzy sprzedawcy wykorzystują ten chwyt, by przekonać nas do swoich racji, cześto im się to udaje...
Wyobraź sobie, że jest zima, ostro sypie śnieg, a tematem rozmowy jest odśnieżanie drug pługami. (Zakładam, że nie masz na ten temat pojęcia :)) O odśnieżaniu dróg publicznych wiesz tyle, że ktoś tam musi je przecież odśnieżać.

Pada pytanie, czy lepiej odśnieżać drogi krajowe, czy te węższe na wsiach?
Ty nie wiesz, ale może odpowiedziałbyś, że te na wsiach, bo wystarczy raz przejechać..., albo, że krajowe, bo są szersze...

Ale gdybyś usłyszał od kogoś, kto się tym zajmuje, że odśnieżanie wiejskich dróg to koszmar i sto razy lepiej jeździ się po krajowych, bo wystarczy nie zahaczyć o słupki przydrożne, nie trzeba ustępować przejeżdżającym z przeciwka no i generalnie jest lepiej.

W ciągu kilku sekund stajesz się specjalistą od odśnieżania i już wiesz na jakich drogach robi się to łatwiej. Twoja opinia na ten obcy Ci temat właśnie się wyrobiła. Ten, kto opowiedział Ci tę historyjkę właśnie Tobą zamanipulował – w pozytywnym tego słowa znaczeniu oczywiście.



Co jeśli znamy się trochę na odśnieżaniu?

Sytuacja, komplikuje się, kiedy trochę znasz się na odśnieżaniu, bo kiedyś, gdzieś, coś tam słyszałeś, miałeś okazję widzieć to z bliska, bo wielu o tym mówi...

Wtedy, kiedy usłyszysz opinię inną, do tej do której przyzwyczaiłeś się, robi się problem. Ktoś 'mądrzejszy' od Ciebie, ktoś kto naprawdę się na tym zna, nagle mąci Ci w głowie. Ty już nie wiesz kto ma racje, sam powoli przestajesz wierzyć w swoje zdanie....

Zazwyczaj jest tak, że liczy się to pierwsze zdanie, które usłyszałeś. I nawet jeśli ktoś będzie mówił Ci prawdziwą prawdę, to nie będziesz dowierzał...


Jak to się ma do Twojego biznesu?

Od 6 lat uczę się o ebiznesie i staram się moją wiedzę wykorzystywać w jakiś drobnych, choć nie tylko, projektach. Materiały czerpię z blogów, for, kursów internetowych, książek, … Nie wierzę każdemu, ale najgorsze jest to, że nie potrafię uwierzyć nawet komuś, kto ma rację – i ja wiem, że on ma rację.
Jakieś niczym nie poparte opinie i stereotypy zagnieździły się w moim umyśle i ciężko jest się przekonać do pewnych innych (słusznych) racji.


3 rzeczy

Przez 6 lat dowiedziałem się o 3 bardzo ważnych w ebiznesie rzeczach, w które wierzyłem teoretycznie, ale nie przemawiały do mnie w praktyce...
Wystarczyły 2 miesiące:
  • by przekonać się o każdej z tych 3 prawd,
  • by zbudować mały, ale dochodowy biznes oparty na blogu,
  • by w efekcie w ciągu 3 dni mój biznes upadł i wręcz przestał istnieć.


Grupa docelowa

Akurat w grupę docelową wierzyłem zarówno teoretycznie jak i praktycznie, mimo że nie wykorzystywałem wiedzy na ten temat w praktyce.
Czytałem dziesiątki artykułów, jak bardzo ważna jest grupa docelowa, dostosowanie do niej swojej oferty, strony a nawet słownictwa...

Przekonanie mało doświadczonego praktycznie ucznia było jednak takie, że im więcej ludzi tym lepiej. Myślałem, że jeśli więcej osób wejdzie na moją stronę, to więcej zarobię.
Co idzie za złym doborem grupy docelowej?

Zły dobór, to tutaj akurat brak doboru i uderzanie we wszystkich. Niestety nie wszyscy są zainteresowani danym tematem i nie wszyscy klikną w moją reklamę mimo iż ja za nią płacę...

Całkiem niechcący, po prostu zainteresowany danym tematem, zawęziłem sobie totalnie grupę odbiorców. Blog był poświęcony jednokrotnemu wydarzeniu pewnej, specyficznej grupie, która częściowo zamierzała w nim uczestniczyć.

Bloga aktualizowałem kilka razy dziennie, dając konkretne, praktyczne informacje na temat wydarzenia. Niektóre wpisy ograniczały się nawet do dosłownie jednego zdania, albo zdjęcia :)

Wiedziałem, kogo to interesuje, gdzie szukać zainteresowanych, co im dać i jak do nich pisać... Głównym źródłem ruchu był Google oraz facebook. Dla Google po prostu pisałem, bardzo często, artykuły ze skutecznym tytułem i odpowiednimi słowami kluczowymi, a na facebooku wrzucałem linki do tych treści. Warto zaznaczyć, że na fb miałem już kilkadziesiąt 'znajomych' powiązanych z moim tematem. I co ważne, publikowałem treści na grupach, wydarzeniach założonych na tej społecznościówce – gdzie oczywiście była moja grupa docelowa.

Efekt był niesamowity, miałem stosunkowo spory ruch i adekwatne do niego zyski.
Głównym, przewyższającym oczekiwania, źródłem dochodu był program partnerski idealnie powiązany z ludźmi, którzy odwiedzali bloga. A to kolejny powód by odpowiednio wycelować w grupę swoją grupę...


Ruch na stronie

Ruch, ruch, ruch... przecież to banalne, to oczywiste, że ruch musi być, że bez użytkowników mój projekt jest niczym... Ty to wiesz i ja też wiem i wiedziałem już wcześniej, kiedy to ignorowałem ten jakże ważny napęd biznesu.

Myślałem, że jak będę miał genialny produkt, to ludzie sami przyjdą.... Niestety takie cuda zdarzają się raz na milion (nie poparte żadnymi statystykami) i tak naprawdę bez ruchu na stronie, blogu, Twój pomysł jest niczym.

Mimo wszystko jednak skupiałem się na projekcie, ulepszałem go zanim jeszcze ktokolwiek go zobaczył... teraz wiem jakie to było głupie...

Wiem, bo dowiedziałem się tego w ciągu 2 miesięcy prowadzenia mojego jakże efektywnego bloga.
Moje dotychczasowe projekty nie cieszyły się wielką popularnością, ani nawet duża ilością odwiedzin. Blogowi się udało i przyciągał sporo ludzi, którzy robili dla mnie adekwatne do ilości odwiedzin pieniądze.
Projekt zarabiał głównie na programie partnerskim i reklamach Google AdSense. Jak wspominałem, produkty z programu partnerskiego były genialnie wycelowane w moją grupę, a przy pewnej ilości odwiedzin, chcąc nie chcąc i na AdSense idzie zarobić :)

Nie jest ważne skąd, ważne by ruch na stronie BYŁ. By było go jak najwięcej przy możliwie najmniejszych nakładach. Ja przy okazji bloga nie wydałem ani grosza na reklamę, ludzie przychodzili sami dzięki Google i mojej niekoniecznie ciężkiej pracy na Facebooku.

Nie skupiałem się na blogu, nie ulepszałem go, nie zmieniałem co chwilę grafiki, po prostu dostarczałem dobry materiał, którym była treść.

Co ciekawsze, bloga nie założyłem po toby zarobić, po prostu sam byłem i jestem blisko związany z tamtym tematem i chciałem pisać. 

Skupiłem się na dostarczaniu wartościowego produktu konkretnej grupie odbiorców i udało się.
To co teraz, po upadku bloga, cieszy mnie bardziej od tych zarobionych pieniędzy, to doświadczenie jakie zdobyłem. Sam doświadczyłem jaki ważny dla strony jest ruch i jak ważna jest grupa docelowa.


Lista adresowa

Doświadczyłem również na własnej skórze, jak bardzo ważne jest budowanie listy adresowej od pierwszego dnia działalności. 

Tak jak, wspominałem, blog był powiązany z pewnym wydarzeniem, które chcąc, nie chcąc, kiedyś musiało minąć. 

Pomijam już, że w tym dniu odwiedziny wzrosły o KILKASET procent...

Napisałem, że wydarzenie musiało minąć... ale mój blog/biznes nie musiał minąć...

Niestety przez moją głupotę wręcz blog, zarobki i mini biznes zakończyły się wraz z wydarzeniem z którym były powiązane.

Dlaczego tak się stało? Dlaczego w ciągu 3 dni, a właściwie jednego, nagle straciłem wszystko ?

Dlatego, że wydarzenie, które już było nikogo nie interesowało. Internauci którzy mnie odwiedzili, już nigdy nie wrócili. Odwiedziny gwałtownie spadły o kilkaset procent, prawie do zera...

To był dla mnie koszmar, wielki smutek, ale z drugiej strony mogłem się tego spodziewać.
Dlaczego tak się stało?

Bo nie zatrzymałem w żaden sposób użytkowników – bo nie zmusiłem ich do zostawienia swoich adresów.
Przez cały czas istnienia bloga, ani przez chwilę nie było na stronie żadnego formularza zapisu na listę adresową. Zmarnowałem ogromną szansę na zbudowanie sobie listy wąskiej grupy odbiorców...

NIE BUDOWAŁEM LISTY ADRESOWEJ i MÓJ BIZNES UPADŁ W 3 DNI
Gdybym miał teraz kontakt do tych wszystkich ludzi, którzy generowali dotychczas ruch na mojej stronie, mógłbym wskrzesić tego bloga, mógłbym przenieś ich na inny projekt, mógłbym im sprzedać co tylko bym chciał i jednym emailem generować dochód na jaki blog pracował całe 2 miesiące!


Wnioski

Wniosek pierwszy. Czasem warto wykorzystać sprawdzoną wiedzę i uwierzyć komuś bardziej doświadczonemu od nas.

Wniosek drugi. Często, jeśli sam na własnej skórze czegoś nie doświadczysz, to będziesz błędnym niedowiarkiem, który twierdzi, że jego brak doświadczenia ma większą wartość od sprawdzonych i skutecznych metod, stosowanych przez innych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz