20091007

Jak praktycznie wykorzystać Mailing?

"W e-biznesie, tak samo jak w tradycyjnym potrzeba reklamy i kontaktu z klientem. W Internecie, wbrew pozorom mamy większe możliwości, bo mamy mailing, czyli możliwość wysyłania do swoich (potencjalnych) klientów wiadomości w formie e-mail. Nie chodzi o masowe wysyłanie swoich materiałów handlowych, zasypywanie bezsensownymi tekstami, czy po prostu o spamowanie.[...]"

Chcąc wyjaśnić i przybliżyć pojęcie mailingu i jego wykorzystania cytuję fragment mojej, jeszcze nie skończonej, publikacji na ten temat.

"[...]
Aby zrobić dobry mailing, musisz się trochę napracować, aby stworzyć sobie listę adresowa, czyli adresy e-mail internatów, którzy wyrazili zgodę, na otrzymywanie od Ciebie wiadomości.

Wręcz nie mądre byłoby sprzedawanie swojej listy spamerom lub samemu wysyłanie spamu, mając dość wąską grupę odbiorców zainteresowanych Twoją działalnością.

Mądrze wykorzystać swoją listę adresową a ogólniej mówiąc – mailing, to wysyłać internatom to, czego oczekują - a zazwyczaj w swojej skrzynce oczekują tego, na co zgodzili się, byś im wysyłał.

Czyli, co im wysyłać?
Możesz im wysyłac cokolwiek… Może nie dosłownie, bo nie wszystko ich interesuje i nie wszystko chcieliby czytac...

Ogólnie klientom/internatom(potencjalnym klientom) wysyła się:
- e-zin, czyli publikacje elektroniczne, takie odpowiedniki tradycyjnych czasopism;

- newsletter – czyli ściśle powiadomienia subskrybentów o nowościach, zmianach lub szerzej – wysyłamy im skróty artykułów, prezentacje produktów/usług;

- kursy internetowe (kursy e-mailowe) – potęga e-biznesu i często klucz do sukcesu – czyli kurs, a konkretnie internetowy, składający się z etapów/lekcji, z czego jedna lekcja to (zazwyczaj) 1 e-mail;

- to co pomiędzy – między lekcjami kursu, między powiadomieniami i wydaniami e-zin można wpleść własną (choć nie koniecznie) ofertę produktu lub usługi powiązaną z tematyką wysyłanych e-maili;


promowac swoje produkty można również podczas kursu (w trakcie lekcji), przy powiadomieniach, czy w artykule e-zin – wtedy Twój produkt MUSI być ściśle powiązany z tematem mailing, aby tworzył on integralną całość

Każdemu z powyższych pojęć zostanie poświęcony odrębny dział, gdzie temat zostanie dogłębniej poruszony a Ty dowiesz się więcej.

Wracając do szerokiego definiowania pojęcia mailing…
Jak już wspominałem mailing to nie spamowanie, to MĄDRE wykorzystanie listy adresowej.

Więc jak mądrze wykorzystac mailing?
Najlepiej założyc sobie CEL mailing. Jeśli jeszcze nie wiesz jaki może on być, to czekaj cierpliwie, a w dalszej czesci tej publikacji na pewno się dowiesz.
Krótko zestawiając – celem kursu, może być zarabianie na nim poprzez sprzedaż (płatne udostępnianie kursu), więc reklamowanie w nim reszty swoich produktów/usług jest podwójnym wykorzystaniem mailingu (tutaj kursu).

Można rzec, że to swego rodzaju ‘dwie pieczenie przy jednym ogniu’…
Czy to coś złego? NIE, jeśli nie przesadziliśmy.
Jeśli zamiast kolejnej lekcji kursu nie wysłałeś reklamy, tylko inteligentnie wplotłeś swój produkt w lekcje jako jej wręcz nieodłączny element, to możesz pochwalić się sukcesem.

Newsletter. Jego celem zazwyczaj jest poinformować subskrybenta (internaute, który zapisał się na listę) o nowościach na stronie, o nowych artykułach (można w e-mailu zamieścic jego fragmenty), o np. nowym dziale na Twojej stronie lub o Twoim nowym produkcie itd.

Jak mówiłem, celem jest poinformować, a celem informowania, jest przyciągnąć go na swoją stronę lub sprzedać (albo chociaż zachęcic do zakupu :)) mu produkt/usługę – mówiąc dość ogólnie.

Ogólnikowo, mając porównanie celów mailingu możesz go 'mądrze wykorzystać'.

W odniesieniu do powyższych przykładów, 'mądre wykorzystanie':
- to wysyłanie kursu, za który internauci Ci płacą;

- to informowanie subskrybentów o nowościach (ogólnie mówiąc), które mogą go zainteresować – a Ty zyskać;

- to wysłanie 'oferty handlowej', w której nie będziesz przedstawiał swojego produktu a KORZYŚCI, które może mieć Twój klient, jeśli go kupi


Frazę 'oferty handlowej' umieściłem w cudzysłowie, abyś przypadkiem nie pomyślał o spamie, czy bezsensownym wysyłaniu reklam a przedstawieniu klientowi KORZYŚCI płynących z posiadania Twojego produktu.


Definiując dalej pojęcie mailingu, chciałem przestawić jego niewątpliwie największą zaletę, czyli SKUTECZNOŚĆ.

W sieci nadal najpopularniejsza formą reklamy są te graficzne, czyli wszelkiego rodzaju bannery itp… Ich skutecznośc można różnie oceniac, w zależności od oczekiwań, od rodzaju kampanii, w stosunku do grupy odbiorców i jeszcze kilku innych czynników. Ogólnie badania pokazują, że klikalnośc wynosi do max 3%, w stosunku do 1000 wyświetleń. Częśc internatów klika przez przypadek, inna dlatego, że zainteresował ich slogan… Ale tak naprawdę, ilu z tych 3 procent może zainteresowac Twoja oferta? Ile osób z tych 3 procent mogą stac się twoimi klientami?

Jednym z czynników skuteczności reklamowej kampanii bannerowej jest właśnie grupa odbiorców – im grupa węższa, tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś z tych 3% jest zainteresowany Twoimi usługami i być może będzie kiedyś Twoim klientem.

A teraz spójrz.
Przykładowo: Mamy 100 osób, które zapisało się na Twój darmowy kurs o tym ‘Jak stworzyć własną stronę internetową’
Mamy też drugie 100 osób, które weszło na stronę internetową, na której jest Twój banner reklamowy.

Zakładając, że strona gdzie się reklamujesz jest powiązana tematycznie z ‘tworzeniem stron internetowych’. Może to być serwis ze skryptami na witrynę, z hostingiem, domenami, itp.
Po co ludzie wchodzą na tego typu strony internetowe?
Obawiam się, że nie po to, aby sobie poklikac na reklamy, czy choc je pooglądac.

Dopiero, kiedy zmusisz internaute, aby kliknął, jeśli zainteresujesz go to zrobi czego chcesz (kliknie). Ale co dalej?
Dalej… sukces będzie dopiero, kiedy Twoja oferta go zainteresuje, albo lepiej, kiedy skorzysta z Twojej usługi/produktu – zapłaci za niego!

Tak więc mając 100 osób, które wejdzie na stronę i zakładając optymistyczną wersję, że 3%, albo nawet 5% kliknie w Twój banner, to zdobędziesz „aż” 5 osób, które wejdzie na Twoją stronę.

Tak wejdzie… Przyjmując, że żaden z nich nie opuści Twojej witryny szybciej niż po 40 sekundach, to masz 5 osób, które zainteresował kurs internetowy, który reklamowałeś na pewnej stronie.

Pomyśl, ilu z nich choc poważnie zainteresuje się Twą ofertą?
Ilu z nich dokona zakupu?
Ilu z nich Ci zapłaci?

Jednemu nie sodoba się czcionka na Twojej stronie, pomyśli, że jesteś amatorem i zamknie stronę. Drugi nie wie czym jest Twój produkt i mimo tego, że na stronie próbujesz to wyjaśnić to i on zamyka okno przeglądarki. Kolejny chyba wszedł przez przypadek, jak zobaczył, co sprzedajesz to się zdezorientował i uciekł. Czwarty osobnik jest zainteresowany, nawet przeszedł już do formularza zamówienia, ale niestety i on Cię porzucił. A co z internatom numer 5? Czy on wypełni formularz? Czy w ogóle zapłaci Ci? Może Twoja oferta nie jest wystarczająco przekonująca i numer 5 będzie chciał tu przyjść później (czyli już nigdy)?

Pomyśl...


A teraz wysyłasz kolejną lekcję (a właściwie sama się wysyła) 100 internautom, którzy zapisali się na Twój kurs ‘Jak stworzyć własną stronę internetową’. W treści tej lekcji mówisz im jak bardzo potrzebują np. płatnej domeny .pl (tutaj produktu, który sprzedajesz), przekonujesz ich, że bez profesjonalnej domeny nie mogą liczyć na sukces swojej strony…

Kiedy wzbudzisz potrzebe posiadania domeny, kiedy przdstawisz korzyści jakie daje domena możesz być pewien, że ok. 80% Twoich kursowiczów zainteresuje się Twoją ofertą.

Jeśli w odpowiednim momencie kursu (tutaj np. już pod koniec, kiedy to strona będzie publikowana) pokażesz im, ze masz cos czego potrzebują to możesz liczyc na pewne zainteresowanie.

Tutaj akurat tematyka przykładowego kursu ogranicza troche skuteczność oferty, gdyż wraz z kolejnymi lekcjami pewnie nie każdy Tworzy stronę i pod koniec nie każdy będzie ja posiadał a co za tym idzie nie będzie chciał jej publikowac (to logiczne), nie będzie też potrzebował domeny.

Ale i w tym przypadku, kiedy to połowa ze stu (czyli 50 :) ) podąża za twoimi wskazówkami i próbuje robic sobie jakas stronę, aż 80% może być zainteresowanych domeną. Daje Ci to 40 osób, które potrzebują domeny i są gotowe ją kupić właśnie od Ciebie.

Jeszcze nie wiesz, ile osób to zrobi, nie wiesz ile zyskasz, ale już na tym prostym przykładzie widac rożnice co do efektowności sposobu reklamy (banner vs mailing).

A wyobraź sobie innego typu kurs, gdzie każdy z kursowiczów może być zainteresowany Twoimi usługami. Wyobraź sobie, że masz 1000, albo 5 tysięcy adresów na swojej liście

Pomyśl, jakie możliwości daje Ci mailing, ten 'mądrze wykorzystany' mailing...


Wiesz, co jest jedną z przyczyn tak wysokiej skuteczności mailingu?
Uodpornienie się internatów na reklamy graficzne spotykane prawie na każdej stronie w sieci. Jedni blokują ‘wyskakujące okienka’, inni nie mają zainstalowanego odtwarzacza flash, a inni, ci najgorsi (i jest ich najwięcej) po prostu reklam nie widzą.

Nie, nie są ślepi, po prostu jakieś mrugające elementy na stronie już ich nie ruszają. Trudno zmusic ich do zauważenia takiej reklamy, a jeszcze trudniej zmusic do kliknięcia…

Natomiast w mailingu to Ty rządzisz, to Ty mówisz, co mają kupic i widzisz efekty swojej pracy.


Chciałbym abyś zrozumiał wszelkie różnice i mógł sam sobie powiedzieć, że mailing to klucz do sukcesu. Dalej powiem Ci, jak korzystac z tego klucza [...]"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz